Zdecydowanie za dużo ostatnio mdleję, stwierdziłam w myślach popijając gorące mleko.
Kiedy dziadkowie znaleźli mnie leżącą bez czucia na ziemi, nieźle się wystraszyli. Na ich szczęście, szybko odzyskałam przytomność, lecz kiedy znowu byłam bliska płaczu, powiedziałam im co widziałam za oknem. Dziadek podszedł do niego i uważnie je obejrzał. Powiedział, że nic nie ma na szybie i na pewno ze zmęczenia, tylko mi się to wydawało. Dla świętego spokoju pokiwałam potakująco głową, lecz ja wiedziałam swoje.
- Rosie przyszedł jakiś chłopak - powiedziała babcia wchodząc do pokoju - mówiłam mu, że źle się czujesz, ale on nie słuchał. Powiedział, że natychmiast musi się z tobą zobaczyć.
- Niech wejdzie - powiedziałam - to mój przyjaciel.
Babcia westchnęła ciężko i wyszła.
Usiadłam prosto poprawiając włosy. Pewnie Ruggero wpadł mnie odwiedzić. Po chwili usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam, wysilając się na przyjazny uśmiech.
Niestety. Myliłam się.
- Yhmm hej - nie wiedziałam jak zareagować.
W odpowiedzi usłyszałam lekko zachrypnięty śmiech.
- Nie obraziłbym się, gdybyś powiedziała 'dziękuję'.
Spłonęłam rumieńcem.
- Dziękuję - szepnełam, spuszczając oczy w dół.
Nastała chwila ciszy.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Myślę, że wiesz. - zawahał się - doszłem do wniosku, że powinnaś poznać prawdę, na temat tego co stało się z Jamesem.
Na chwilę przerwał, by się zastanowić. Po chwili ciągnął dalej.
- On nie był taki od początku, więc nie miej mu tego za złe, co się z nim stało. Zawsze mówił ci prawdę. No prawie zawsze. Starał się dbać o twoje bezpieczeństwo, mimo iż wiedział, że jeśli to będzie robił, będzie zagrożony.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że nie zawsze był ze mną szczery? - przerwałam mu.
- Nie był on twoim aniołem stróżem.
- A więc wszystko co mówił, że jestem córką Gabriela, że jestem wybrana, to to też były kłamstwa?
- Nie, to była prawda.
Pokiwałam głową, starając sobie wszystko poukładać.
- Mów dalej - zachęciłam go.
- Odkąd się urodziłaś, byłaś i jesteś w wielkim niebezpieczeństwie. James opowiadał ci historię czarnych aniołów, ich strącenia i zakazu zbliżania się do ludzi, pod względem fizycznym. Ale czy wiesz, że na dzieci aniołów i archanioła Gabriela, polują demony. Zostały one "wynajęte" przez archaniołów, którym nie podoba się, że człowiek może stać się kimś innym, kimś takim jak oni. Demony niestety nie same, zauważyły jak przy tobie kręci się James. Poczekały, aż będzie odpowiednia chwila i go złapały. Aktualnie w jego ciele nie ma jego duszy. Siedzi tam jeden z łowców, czekając do twojej godziny wyboru.
- Skoro czeka, by przeszkodzić w ceremoni, to dlaczego teraz mnie atakuje? I kim jest ten jego "Pan".
- Według niego jest to zabawne, że napędza ci niezłego stracha. Ale do ceremoni nie może ci niczego zrobić. Pan, hmm myślałem, że więcej już o nim nie usłyszę - zmartwił się.
- A więc? Co z nim jest nie tak?
- Pan, a raczej Finnick, był twoim poprzednikiem. Pamiętam jaki był dumny, kiedy odkrył, że ma anioła stróża, że jest synem archanioła. Lecz najgorsze zaczęło się parę dni, przed jego wyborem, kim chce zostać.
- Nefilim lub upadłym. - szepnęłam.
- Tak. Wtedy pojawił się jeden z demonów. Zaprzyjaźnił się z Finnickiem, a następnie przeciągnął go na swoją stronę, wmawiając mu, że jego ojciec, Gabriel, nie kocha go i mu na nim nie zależy. Przed nim niby miał dużo dzieci, wszystkich ignorował i miał w nosie. Kolejny bachor nie jest mu do szczęścia potrzebny. Chłopak wpadł w szał. Za namową demona zabił, swojego anioła i udał się do krainy cieni, by rządzić nad wszystkimi złema duchami. Nie słyszałem potem nic o nim. Aż do teraz. Mam za zadanie pilnować cię, by nie stała ci się żadna krzywda.
- Czy możesz mi powiedzieć kto jest moim aniołem stróżem?
- Tego sama się w końcu domyślisz i myślę, że nie będziesz z tego zadowolona.
Wstałam i ostrożnym krokiem podeszłam do niego. Starałam się wychwycić jego oczy, na które padał cień kaptura.
- Pokaż mi kim jesteś - szepnęłam błagalnie.
Zdziwony moją śmiałością cofnął się parę kroków wstecz.
- Proszę...
Z westchnieniem sięgnął po kaptur. Ściągając go, odsłaniał po kolei swoje jasne, blond włosy, orzechowe oczy i wąskie usta. Na sam widok serce zabiło mi mocniej.
- To ty?
Kpiąco się uśmiechnął.
- Jak widzisz.
Nagle poczułam, że wszystko jeszcze może się ułożyć, że on da radę mi pomóc.
- Miło się gadało, ale mała muszę już iść. Nie musisz mnie odprowadzać.
- Hej - uśmiechnęłam się ciepło - dziękuję ci za wszystko.
Miał już wyjść, kiedy nagle coś mu się przypomniało.
- Jakby co to jutro jest szkoła. Radzę ci iść i się niczego nie bój. Będę przy tobie. Tylko... lepiej żeby relacja, jaka jest między nami, się nie zmieniła - uśmiechnął się przepraszająco.
- Jak sobie życzysz - szepnełam.
Przez okno patrzyłam jak odchodzi, z powrotem zakładając kaptur na głowę. Oparłam głowę o szybę wpatrując się tępo w niebo. Kolejne tajemnice, kłamstwa. Ciężko je poukładać w głowie, w logiczną całość. Zacisnęłam dłonie w pięści. Muszę pomóc Jamesowi, za wszelką cenę. Przymknęłam oczy, czując łzy pod powiekami. Do mojej ceremoni pozostał mi miesiąc. Mam czas, by się jakoś zorganizować. Ale nie pójdę sama. Pomoże mi w tym jasnowłosy. W końcu od tego jest, by mi pomagać, prawda?
Kiedy dziadkowie znaleźli mnie leżącą bez czucia na ziemi, nieźle się wystraszyli. Na ich szczęście, szybko odzyskałam przytomność, lecz kiedy znowu byłam bliska płaczu, powiedziałam im co widziałam za oknem. Dziadek podszedł do niego i uważnie je obejrzał. Powiedział, że nic nie ma na szybie i na pewno ze zmęczenia, tylko mi się to wydawało. Dla świętego spokoju pokiwałam potakująco głową, lecz ja wiedziałam swoje.
- Rosie przyszedł jakiś chłopak - powiedziała babcia wchodząc do pokoju - mówiłam mu, że źle się czujesz, ale on nie słuchał. Powiedział, że natychmiast musi się z tobą zobaczyć.
- Niech wejdzie - powiedziałam - to mój przyjaciel.
Babcia westchnęła ciężko i wyszła.
Usiadłam prosto poprawiając włosy. Pewnie Ruggero wpadł mnie odwiedzić. Po chwili usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam, wysilając się na przyjazny uśmiech.
Niestety. Myliłam się.
- Yhmm hej - nie wiedziałam jak zareagować.
W odpowiedzi usłyszałam lekko zachrypnięty śmiech.
- Nie obraziłbym się, gdybyś powiedziała 'dziękuję'.
Spłonęłam rumieńcem.
- Dziękuję - szepnełam, spuszczając oczy w dół.
Nastała chwila ciszy.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Myślę, że wiesz. - zawahał się - doszłem do wniosku, że powinnaś poznać prawdę, na temat tego co stało się z Jamesem.
Na chwilę przerwał, by się zastanowić. Po chwili ciągnął dalej.
- On nie był taki od początku, więc nie miej mu tego za złe, co się z nim stało. Zawsze mówił ci prawdę. No prawie zawsze. Starał się dbać o twoje bezpieczeństwo, mimo iż wiedział, że jeśli to będzie robił, będzie zagrożony.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że nie zawsze był ze mną szczery? - przerwałam mu.
- Nie był on twoim aniołem stróżem.
- A więc wszystko co mówił, że jestem córką Gabriela, że jestem wybrana, to to też były kłamstwa?
- Nie, to była prawda.
Pokiwałam głową, starając sobie wszystko poukładać.
- Mów dalej - zachęciłam go.
- Odkąd się urodziłaś, byłaś i jesteś w wielkim niebezpieczeństwie. James opowiadał ci historię czarnych aniołów, ich strącenia i zakazu zbliżania się do ludzi, pod względem fizycznym. Ale czy wiesz, że na dzieci aniołów i archanioła Gabriela, polują demony. Zostały one "wynajęte" przez archaniołów, którym nie podoba się, że człowiek może stać się kimś innym, kimś takim jak oni. Demony niestety nie same, zauważyły jak przy tobie kręci się James. Poczekały, aż będzie odpowiednia chwila i go złapały. Aktualnie w jego ciele nie ma jego duszy. Siedzi tam jeden z łowców, czekając do twojej godziny wyboru.
- Skoro czeka, by przeszkodzić w ceremoni, to dlaczego teraz mnie atakuje? I kim jest ten jego "Pan".
- Według niego jest to zabawne, że napędza ci niezłego stracha. Ale do ceremoni nie może ci niczego zrobić. Pan, hmm myślałem, że więcej już o nim nie usłyszę - zmartwił się.
- A więc? Co z nim jest nie tak?
- Pan, a raczej Finnick, był twoim poprzednikiem. Pamiętam jaki był dumny, kiedy odkrył, że ma anioła stróża, że jest synem archanioła. Lecz najgorsze zaczęło się parę dni, przed jego wyborem, kim chce zostać.
- Nefilim lub upadłym. - szepnęłam.
- Tak. Wtedy pojawił się jeden z demonów. Zaprzyjaźnił się z Finnickiem, a następnie przeciągnął go na swoją stronę, wmawiając mu, że jego ojciec, Gabriel, nie kocha go i mu na nim nie zależy. Przed nim niby miał dużo dzieci, wszystkich ignorował i miał w nosie. Kolejny bachor nie jest mu do szczęścia potrzebny. Chłopak wpadł w szał. Za namową demona zabił, swojego anioła i udał się do krainy cieni, by rządzić nad wszystkimi złema duchami. Nie słyszałem potem nic o nim. Aż do teraz. Mam za zadanie pilnować cię, by nie stała ci się żadna krzywda.
- Czy możesz mi powiedzieć kto jest moim aniołem stróżem?
- Tego sama się w końcu domyślisz i myślę, że nie będziesz z tego zadowolona.
Wstałam i ostrożnym krokiem podeszłam do niego. Starałam się wychwycić jego oczy, na które padał cień kaptura.
- Pokaż mi kim jesteś - szepnęłam błagalnie.
Zdziwony moją śmiałością cofnął się parę kroków wstecz.
- Proszę...
Z westchnieniem sięgnął po kaptur. Ściągając go, odsłaniał po kolei swoje jasne, blond włosy, orzechowe oczy i wąskie usta. Na sam widok serce zabiło mi mocniej.
- To ty?
Kpiąco się uśmiechnął.
- Jak widzisz.
Nagle poczułam, że wszystko jeszcze może się ułożyć, że on da radę mi pomóc.
- Miło się gadało, ale mała muszę już iść. Nie musisz mnie odprowadzać.
- Hej - uśmiechnęłam się ciepło - dziękuję ci za wszystko.
Miał już wyjść, kiedy nagle coś mu się przypomniało.
- Jakby co to jutro jest szkoła. Radzę ci iść i się niczego nie bój. Będę przy tobie. Tylko... lepiej żeby relacja, jaka jest między nami, się nie zmieniła - uśmiechnął się przepraszająco.
- Jak sobie życzysz - szepnełam.
Przez okno patrzyłam jak odchodzi, z powrotem zakładając kaptur na głowę. Oparłam głowę o szybę wpatrując się tępo w niebo. Kolejne tajemnice, kłamstwa. Ciężko je poukładać w głowie, w logiczną całość. Zacisnęłam dłonie w pięści. Muszę pomóc Jamesowi, za wszelką cenę. Przymknęłam oczy, czując łzy pod powiekami. Do mojej ceremoni pozostał mi miesiąc. Mam czas, by się jakoś zorganizować. Ale nie pójdę sama. Pomoże mi w tym jasnowłosy. W końcu od tego jest, by mi pomagać, prawda?
~~~
Z ciężkim sercem siedziałam na przedostatniej lekcji. W końcu zabrzmiał dźwięk dzwonka. Zaczęłam pakować książki do plecaka. Kątem zauważyłam Uriela, który szybkim ruchem wszystko zgarnął i zmierzał, w kierunku drzwi. Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem i uśmiechnął się kpiąco.
- Gotowa? - zapytał Ruggero, stając przed moją ławką.
- Gotowa? - zapytał Ruggero, stając przed moją ławką.
- Prawie - mruknęłam.
W głowie miałam ułożony już plan.
- Muszę do toalety. Nie musisz na mnie czekać - powiedziałam do przyjaciela, kiedy szliśmy pod salę z angielskiego.
Skręciłam w stronę łazienek i poczekałam, aż się oddali. Następnie szybkim krokiem, ruszyłam na poszukiwanie wczorajszego gościa.
Przed salą gimnastyczną stał Uriel i rozmawiał z jakimiś dziewczynami z równoległych klas. Momentalnie usta zacisnęłam w cienką linię i podniosłam dumnie podbródek.
- Kogo ja widzę - zaśmiał się ironicznie.
- Musimy pogadać - warknęłam, a po chwili dodałam - w cztery oczy.
- Przepraszam drogie panie - zwrócił się do dziewczyn - ale ta mała osóbka chce ze mną porozmawiać, w cztery oczy.
Kilka osób zachichotało, na co ja rzuciłam im mordercze spojrzenie.
Odeszliśmy parę kroków.
- Słucham - powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Dużo myślałam o tym, co mi wczoraj powiedziałeś. Nie pozwolę, by Jamesowi się coś stało. Muszę dostać się do siedziby Finnicka i...
- ...i nie wyjść z tamtąd żywa? - przerwał mi.
- Nie. Porozmawiam z nim. Może jakoś przemówię mu do rozsądku.
- Nie rozumiesz? To właśnie jego plan. Chce byś wpadła w jego sidła. Nie pozwolę ci, zbliżyć się chodźby na krok do niego.
- Nie pytam cię o pozwolenie. Poprostu tam pójdę, a ty razem ze mną.
- Niby dlaczego mam ci pomóc? - uniósł do góry brwi.
- Bo sam mówiłeś, że będziesz pilnować, by nic mi się nie stało, i... - zawahałam się - przecież nie znam drogi.
Uriel parsknął na to śmiechem.
- Czyli nic nie mogę zrobić, by cię oddalić od tego zamiaru?
- Nie.
Westchnął ciężko.
- Nie miej mi za złe, jeżeli się to nie uda. To misja samobójcza.
Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Wiem.
Szybki, krótki rozdział. Dość sporo osób zadawało mi pytania na asku, kiedy następny rozdział. Więc się spiłam i coś tam napisałam. Bądźcie cierpliwi :) następny będzie dopiero za dwa tygodnie ;)
- Muszę do toalety. Nie musisz na mnie czekać - powiedziałam do przyjaciela, kiedy szliśmy pod salę z angielskiego.
Skręciłam w stronę łazienek i poczekałam, aż się oddali. Następnie szybkim krokiem, ruszyłam na poszukiwanie wczorajszego gościa.
Przed salą gimnastyczną stał Uriel i rozmawiał z jakimiś dziewczynami z równoległych klas. Momentalnie usta zacisnęłam w cienką linię i podniosłam dumnie podbródek.
- Kogo ja widzę - zaśmiał się ironicznie.
- Musimy pogadać - warknęłam, a po chwili dodałam - w cztery oczy.
- Przepraszam drogie panie - zwrócił się do dziewczyn - ale ta mała osóbka chce ze mną porozmawiać, w cztery oczy.
Kilka osób zachichotało, na co ja rzuciłam im mordercze spojrzenie.
Odeszliśmy parę kroków.
- Słucham - powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Dużo myślałam o tym, co mi wczoraj powiedziałeś. Nie pozwolę, by Jamesowi się coś stało. Muszę dostać się do siedziby Finnicka i...
- ...i nie wyjść z tamtąd żywa? - przerwał mi.
- Nie. Porozmawiam z nim. Może jakoś przemówię mu do rozsądku.
- Nie rozumiesz? To właśnie jego plan. Chce byś wpadła w jego sidła. Nie pozwolę ci, zbliżyć się chodźby na krok do niego.
- Nie pytam cię o pozwolenie. Poprostu tam pójdę, a ty razem ze mną.
- Niby dlaczego mam ci pomóc? - uniósł do góry brwi.
- Bo sam mówiłeś, że będziesz pilnować, by nic mi się nie stało, i... - zawahałam się - przecież nie znam drogi.
Uriel parsknął na to śmiechem.
- Czyli nic nie mogę zrobić, by cię oddalić od tego zamiaru?
- Nie.
Westchnął ciężko.
- Nie miej mi za złe, jeżeli się to nie uda. To misja samobójcza.
Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Wiem.
Szybki, krótki rozdział. Dość sporo osób zadawało mi pytania na asku, kiedy następny rozdział. Więc się spiłam i coś tam napisałam. Bądźcie cierpliwi :) następny będzie dopiero za dwa tygodnie ;)