niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 10

Anioł mi powiedział, że jest zawsze przy mnie.
Gdy upadam, podnosi mnie swym silnym ramieniem.
Gdy kocham, trzyma me serce na wodzy.
Gdy płaczę, zbiera łzy w swe dłonie, by żadna nie upadła.
Gdy tracę nadzieję, podtrzymuje jej ogień.
Jego zadaniem jest ochraniać mnie - przed samą sobą.


Rose leżała na łóżku i słuchała muzyki. Rozmyślała o tym co sześć dni temu powiedział jej James.
Logicznie myśląc, nie może to być prawda. Jednak wierzyła mu, choć sama nie wiedziała dlaczego.
Od tamtego momentu, ani razu go nie widziała.
To tak jakby zapadł się pod ziemię. Nigdy nie istniał. Przez parę poprzednich dni, przyłapywała się na zbyt częstym, niż to było potrzebne, myśleniu o nim.
Westchnęła. Jeżeli jutro stanie się cud, to spotka go w szkole.
Zaczęła się zastanawiać jak to jutro będzie.
Nowa szkoła. Nowi nauczyciela. Nowa klasa. Nowi znajomi.
Pewnie zaczną się pytania typu "Z kąd przyjechałaś?" albo "Dlaczego się tu przeprowadziłaś?".
Wolała nie wracać do wspomnień. Nie były zbyt miłe.
Zdradził ją chłopak, przyjaciółka okazała się zwykłą szmatą, nauczyciele się na nią uwzieli, śmierć rodziców....
Tak.. Czy można ich nazwać rodzicami?
W pewnym stopniu... Jednak nie wielkim. Miała im za złe, że nie powiedzieli jej prawdy o tym, że ją adoptowali.
A może.... To właśnie "mama" była w ciąży z Gabrielem?
A może nie?
Sama już nie wie. Coraz bardziej jej się to wszystko plącze.
Po pewnym czasie stwierdziła, że jest już późno i wypada się położyć spać.
Kiedy obudziła się rano, pierwszy raz od dwóch tygodni była wypoczęta.
Spojrzała na zegarek.
7.40
Rozpoczęcie roku szkolnego zaczyna się o 9.00, więc ma jeszcze czas.
Jęknęła, rozciągając się na łóżku.
Doszła do wniosku, że nie będzie marnować czasu na wylegiwanie się.
Miała jeszcze tyle do roboty ze swoim wyglądem.
Musi się pokazać z dobrej strony.
Wzięła szybki prysznic, owinęła się ręcznikiem, umyła zęby i na końcu się pomalowała.
Otworzyła szafę. Stała przy niej dobre piętnaście minut.
- Nie, brzydkie, nie nadaje się... - mruczała pod nosem, przeżucając wieszaki z ubraniami.
W końcu jej wybór padł na czarną, obcisłą sukienkę z delikatnie rozkloszowanym dołem.
Przymierzyła ją i stanęła przed lustrem.
- Idealnie - uśmiechnęła się do swego odbicia - jednak czegoś mi tu brakuje.
Podeszła do komody i wyjęła z niej drewnianą szkatułkę.
Delikatnie ją otworzyła, wypatrując upragnionej rzeczy.
- Jest - szepnęła wyciągając złoty naszyjnik.
Idealnie pasował do sukienki i łańcuszka Jamesa.
Zadowolona, po cichu zeszła do kuchni by zrobić sobie śniadanie.
Drryń - zadzwonił jej telefon.
- Halo? - odebrała z ustami pełnymi jedzenia.
- Witaj Aniele - usłyszała znajomy głos - dzisiaj twój pierwszy dzień w twojej nowej szkole, pamiętasz?
- Niestety - odpowiedziała, połykając kanapkę.
- Przyjadę po ciebie - delikatnie się zaśmiał - o wpół do dziewiątej. Ale... masz być gotowa.
- Grozisz mi? - udała powagę.
- Możliwe.
- Jeszcze zobaczymy - syknęła.
- Do zobaczenia - pożegnał się i wyłączył.
Odkładając telefon, Rose zauważyła, że ma jedną nie przeczytaną wiadomość.

"Uważaj z kim, jak i gdzie się spotykasz. Przypadkiem mogłoby się komuś coś stać".

Zakrztusiła się kanapką.
Kto może pisać takie rzeczy?
Spojrzała na numer, jednak był on zastrzeżony.
Po plecach przebiegł jej nieprzyjemny dreszcz. Spojrzała w stronę okna. Czuła się... tak dziwnie. Jakby była obserwowana.
Wolnym krokiem podeszła do niego, wyglądając na podwórko.
Przez chwilę wydawało jej się, że kogoś widziała. W cieniu, między drzewami.
Zdenerwowana poszła do pokoju po torebkę.
- Może ktoś robi sobie ze mnie żarty? - powiedziała na głos.
Nagle wystraszył ją odgłos silnika. James. Poczuła się bezpiecznie.
Założyła buty i zabrała ze sobą biały kask, który kiedyś od niego dostała.
Przyjechał na czarnym ścigaczu.
Uśmiechnięta ruszyła w jego stronę.
- Witaj - powiedział przytulając ją do siebie.
- Hm hej. Nie sądzisz, że trochę niestosowne jest, bym jechała w sukience? - zapytała.
- Nie. Dla mnie to jak najbardziej stosowne - założył jej kask na głowę - wsiadaj i nie marudź.
Droga minęła im szybko i przyjemnie. Przez ten czas Rose zdążyła zapomnieć o groźbie i całkowicie się wyluzowała.
- Witaj w szkole - uśmechnął się chłopak, zsiadając ze ścigacza.
Spojrzała na dwupiętrowy budynek. Bała się.
James chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wejścia.
- Czy trzeba nosić mundurek? - zapytała rozglądając się wokół.
- Nie - uśmiechnął się.
- To dobrze.
Resztę drogi przeszli w milczeniu.
Kiedy weszli na salę gimnastyczną, dyrektor zaczynał swoje przemówienie.
- Witajcie w nowym roku szkolnym. Mam nadzieję, że minie nam równie przyjemnie co ostatnio....
Kilka osób zachichotało.
Pqo niecałej godzinie, wszyscy ruszyli w stronę swoich klas.
Przez ten tłum Rose zgubiła Jamesa.
Zdezorientowana ruszyła za wszystkimi. Nagle na kogoś wpadła. Przwewróciłaby się gdyby ta sama osoba jej nie złapała.
- Przepraszam - mruknęła przyglądając się chłopakowi.
Był to wysoki, trochę umięśniony blondyn, z lekko długimi włosami.
- Spoko. Jesteś nowa? - zapytał wpatrując się w nią.
- Tak.
- Do jakiej klasy będziesz chodzić?
Zastanowiła się przez chwilę.
- 3 c - przynajmniej tak jej mówił James.
- Hej będziemy chodzić razem - zaśmiał się - chodź zaprowadzę cię. Tak w ogóle jestem Ruggero.
- Rose.
Ruszyli przez korytarz. Po chwili dotarli pod salę.
- Rose! - usłyszeli wołanie - wreszcie cię znalazłem.
- To twój chłopak? - zapytał zaciekawiony Rugg.
- Nie - pokręciła głową.
- Uważaj na niego. On... lubi się zabawić z dziewczynami, a potem je rzuca.
- Dzięki za radę - powiedziała nie patrząc w jego stronę.
- Wreszcie jesteś - w głosie Jamesa, usłyszała ulgę. Nagle zauważył Ruggero.
- Hej - przywitała się chłodno.
- Hej - odpowiedział blondyn - muszę już iść. Mam nadzieję, że zostawiam cię w bezpiecznych rękach.
Rose przez chwilę patrzyła jak odchodzi.
- Długo się znacie? - zapytała.
- Można tak powiedzieć. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rozumiem - kiwnęła głową.
- Chodźmy do środka. Wychowawczyni woła.
Po pewnym czasie byli wolni. Wychodząc ze szkoły dziewczyna spojrzała na plan lekcji.
- Wtorek - przeczytała - matematyka, polski, biologia, angielski, historia, wf. No poprostu super - fuknęła.
- Dasz radę - przytulił ją.
- Napewno. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Śpieszy ci się do domu?
- A co...?
- Mam ochotę na kawę - zmierzwił jej włosy.
- Czy ty... właśnie zaproponowałeś mi randkę? - udała poważną.
- Że ja? Proszę cię... - chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę głównej ulicy.
Po raz pierwszy, od bardzo dawna, dziewczyna była w miasteczku.
Wiele się tutaj zmieniło. Sklepy, domy, gdzieniegdzie pojawiły się nowe kawiarenki.
Niegdyś wszystko to było mroczne, stare. Teraz większość odremontowali.
Wreszcie doszli do małej, przytulnej kawiarni.
- Dolina aniołów - przeczytała i mimowolnie się zaśmiała - czy tutaj nie ma normalnych nazw?
- Niestety nie - westchnął - wszystko tutaj łączy się z aniołami.
- Myślisz, że to przypadek, że nazwano miasteczko Angelovillagio?
- Nie. To miasteczko jak i wsie, stworzyli upadli aniołowie. To miało być takie symboliczne.
Przerwał, widząc zmierzającą w ich stronę kelnerkę.
- Dzień dobry. Co państwo chcą zamówić?
- Dwie kawy prosimy. Espresso i dwie szarlotki. - zamówił James.
- Na ciepło?
- Tak.
- Czy coś jeszcze będzie?
- Narazie nic, dziękujemy - lekko się uśmiechnął.
Rose spojrzała przez okno. Przy zaparkowanym niedaleko aucie, stała zakapturzona postać. Przeszedł ją dreszcz. Miała wrażenie, że jest przez nią obserwowana. Ranny sms-es powrócił.
- Aniele, czy ty mnie słuchasz? - na dźwięk głosu Jamesa, podskoczyła.
- Tak, tak.
Wyjrzała przez okno, ale tajemnicza postać zniknęła.
- Coś się dzieje? Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, prawda? - powiedział zatroskanym głosem.
Kiwnęła głową. Nie była pewna czy chce mu wszystko wyjaśnić.
Wszystko w swoim czasie, pomyślała i przestraszyła się. Coś niedobrego się z nią dzieje. Zaczyna mówić jak Gabriel.

3 komentarze:

  1. PAULIK MÓJ, SUPI ROZDZIAŁ<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny i bogaty rozdział,nie ma większych błędów i tak inaczej jest napisany, co sprawia, że się wyróżnia. Zapraszam do mnie: http://lucja1289.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawie napisany blog! pozdrawiam i zycze weny! a u mnie juz 1 rozdzial, zapraszam:)http://kindascarystory.blogspot.de/2015/06/1.html?m=1

    OdpowiedzUsuń